poniedziałek, 14 lutego 2011
Rozdział 3. Pokaz ognistego temperamentu
Rano obudził mnie w dość brutalny sposób budzik. No cóż czasy Akademii powracają. Wstałam i poszłam wziąć prysznic. Dzisiaj założyłam czarne spodenki do kolan oraz czerwoną bluzkę na to narzuciłam pomarańczową kamizelkę, która miała na plecach znak mojego klanu. Od razu skierowałam się do kuchni. Spojrzałam na zegar, wybijał właśnie 7:30. Szybko wyszłam z domu. Drogę do akademii pokonałam w biegu. Na szczęście zdążyłam. Weszłam do klasy i rozejrzałam się za wolnym miejscem. W ostatnim rzędzie zauważyłam jedno wolne. Ruszyłam w obranym przez siebie kierunku. Nagle przede mną stanął jakiś chłopak z głupim wyrazem na twarzy.
- Cześć Mała. Nie pomyliłaś czasem sal? To nie jest klasa dla pierwszaków.- Oznajmił mi z miną jakby nie wiadomo co odkrył.
- Wiem o tym.- i skwitowałam go stwierdzeniem:- eureki nie odkryłeś.- Chciałam już iść na swoje "upatrzone" miejsce ale nie mogłam bo ten upierdliwy typek nie odczepił się ode mnie.
- To może zaprowadzę cię do klasy odpowiedniej dla ciebie? Każdy może się pomylić tak jak ty i wejść nie do tej klasy co trzeba.
- Kurczę, czy ja mówię nie wyraźnie? A może jesteś tępy i masz problem ze zrozumieniem tego co inni mówią do ciebie?- Szybko odgryzłam się mu. Chłopak chciał chyba coś jeszcze powiedzieć ale do klasy wszedł nauczyciel.
- Siadajcie na miejsca, ale już, cisza.- i rozejrzał się po sali. - Do klasy miała dojść nie jaka Kushina Uzumoke. O, widzę, że jesteś.- Powiedział opiekun grupy i spojrzał na mnie.
- Nie nazywam się Uzumoke tylko Uzumaki, sensei.- Od razu poprawiłam nauczyciela.
- A no tak. Podejdź tu na środek.- Wykonałam polecenie i stanęłam obok mojego nowego mentora.- Przedstaw się całej klasie i powiedz jakie jest twoje marzenie.- wykonałam zalecenie, które dał mi instruktor.
- Nazywam się Kushina Uzumaki. Mieszkam od niedawna w Konoha. Pochodzę z wioski Wiru. Moim marzeniem od niedawna jest zostanie pierwszą kobietą Hokage.- odpowiedziałam. Zauważyłam, że niektórym to nie pasuje a zwłaszcza chłopakom. Spojrzałam na nauczyciela.
- Czy powiedziałam coś nie tak?- zapytałam.
-Tak. Chyba nie zdajesz sobie sprawy co oznacza tytuł Hokage. Byle kto nie może pełnić tego urzędu. A teraz dosyć tych bzdur. Siadaj na swoje miejsce.- Wściekła na wszystkich wykonałam polecenie instruktora. - Dzisiaj na lekcji zdobędziemy teorię na temat techniki Henge no Jutsu. Otwórzcie książki na rozdziale 5.- Wszyscy uczniowie wykonali posłusznie polecenie. Boże ale nudy. Nawet nie wiem kiedy przysnęłam. Pamiętam, że obudził mnie trzask w mój stolik. Szybko oprzytomniłam i spojrzałam na natręta, który mnie obudził.
- Co to ma znaczyć?!?!- Wrzasnął nauczyciel.- To karygodne, żeby spać na tak ważnej lekcji.- Pewnie ten ochrzan trwałby dłużej gdyby nie dzwonek na przerwę. Skorzystałam z okazji i szybko opuściłam klasę. Zauważyłam, że przed Akademią znajduje się wielkie drzewo z huśtawką. Podeszłam i usiadłam na na nią. Po chwili podeszła do mnie jakaś kruczo włosa dziewczyna.
- Cześć. Chodzę z tobą do jednej klasy. Nazywam się Mikoto Uchiha.- Powiedziała. W mojej wiosce dużo słyszałam o tym klanie oraz o potędze oczu Sharingana.
- Miło mi ciebie poznać.- I uśmiechnęłam się do nowej koleżanki. Rozmawiałyśmy przez całą przerwę. Na samym początku tej znajomości mogę stwierdzić, że bardzo polubiłam Mikoto. A przy okazji zdobyłam kilka nowych informacji. Pierwsza z nich dotyczyła chłopaka, który się mnie dzisiaj czepiał. Ma na imię Toga. Trzyma się z niejakim Minato, który na moje nieszczęście marzy też o byciu Hokage. Dowiedziałam się również kto chodzi jeszcze ze mną do jednej klasy. A więc był to Nara Shikaku ( dość leniwy chłopak), Inoichi Yamanaka, Choza Akimichi, którzy trzymali się zawsze razem oraz Fugaku Uchiha, przyjaciel Minato. A nasz nauczyciel nazywa się Akumo. Na zajęciach po przerwie uczyliśmy się teorii na temat Genjutsu. Mówiłam już, że nie lubię lekcji teoretycznych? W wiosce Wiru miałam więcej lekcji z praktyką a teorię mieliśmy zawsze sami opracowywać w domu. A tu jest niestety na odwrót. Jedynie co zapomniałam z lekcji to, to że mamy jutro jakiś egzamin ale nie pamiętam z czego. Po zajęciach poszłam z Mikoto na spacer. Stwierdziłyśmy obie, że możemy później się pouczyć. Uchiha pokazała mi bardzo piękne miejsce. Była to polanka koło, której znajdował się wodospad z oczkiem wodnym. Na tym terenie mogłam bez przeszkód trenować moje techniki wodne. Kiedy zrobiło się szaro, postanowiłam z Mikoto wracać. Odprowadziłam ją pod bramę jej klanu.
Pożegnałam się i poszłam do domu.
Rano wstałam w świetnym humorze. Szybko się ubrałam, wzięłam śniadanie i wyszłam do Akademii. Po drodze zahaczyłam o dom klanu Uchiha i razem z Mikoto spieszyłyśmy się na zajęcia. Gdy dotarłyśmy na miejsce od razu stwierdziłam, że nasz mentor ma zły humor. Zaraz po dzwonku wparował do klasy jak burza i kazał nam wszystkim wyjść na zewnątrz. Kiedy szłam w kierunku wyjścia, ktoś postawił mi haka przez co upadłam na podłogę. Mikoto pomogła mi wstać.
- Patrz co wyprawiasz kretynie! - Wrzasnęłam na tego chłopaka. Okazało się, że był to Toga.
- hehehe Chyba twoja matka nie nauczyła ciebie dobrze chodzić, Pomidorze.- Powiedział do mnie z ironią. A we mnie tak się tak zagotowało. Jak śmiał mnie nazwać Pomidorem. Chciałam się na niego rzucić i pokazać mu gdzie jest jego miejsce ale przeszkodził mi w tym ( na jego szczęście) sensei.
- Co wy wyrabiacie!? Ile mamy na was czekać?!- Wydarł się na nas Akumo- sensei.
- To nie nasza wina, sensei. To ten idiota ma do mnie i Mikoto jakiś problem.- Powiedziałam i nie zwracałam uwagi na komentarze nauczyciela. Okazało się, że dzisiaj mieliśmy wszyscy dwa zaliczenia. Pierwsze z nich polegało na rzucaniu Shirukenami do celu. Nie byłam w tym aż taka zła.
- Kto chce pierwszy rzucać?- Zapytał się Akumo- sensei.
- Może niech Pomidor Hokage zacznie?- Zaproponował ktoś z uczniów.
- A kto to taki?- Zapytał ze śmiechem instruktor.
- No to nowa dziewczyna.- Ktoś znowu odpowiedział.
- Dobrze. Kushina, będziesz pierwsza.- Zaproponował sensei. Podeszłam na wyznaczone miejsce. Wzięłam do ręki shirukeny i rzuciłam do ustawionych tarcz. Trafiłam 8 na 10. Nie było aż tak źle, pomyślałam. Wróciłam na swoje miejsce. Teraz miał rzucać Blond włosy chłopak, Minato. O kurczę, ale z niego beztalęcie. Nie trafił ani razu. Wszyscy ryknęli śmiechem, nawet Minato się śmiał. Toga nie był wcale lepszy od swojego kumpla. Ale za to Mikoto z Fugaku byli najlepsi. Nic dziwnego. Należeli przecież do jednego z najpoteżniejszych klanów w Konoha. Następne zadanie polegało na użyciu Henge no Jutsu. Akumo- sensei sam wybierał teraz kolejność. Przez co musiałam czekać na sam koniec.
- Została jeszcze Kushina.- Usłyszałam głos nauczyciela. Poszłam na środek klasy. Z tego co podpowiedziała mi Mikoto miałam zamienić się w Akumo-sensei. Zebrałam chakrę, utworzyłam pieczęć i byłam już idealną kopią człowieka, który stał przede mną.
- Tak, bardzo dobrze.- Podsumował moją przemianę sensei.- Wyniki ogłoszę jutro. Na dzisiaj to już koniec zajęć.- Powiedział nauczyciel. W klasie zrobił się szum i hałas od odsuwania krzeseł. Poszłam po swoją torbę.
- Świetnie wyszła ci ta przemiana.- pochwaliła mnie Mikoto.
- Dziękuję. U ciebie też nie było aż tak źle.- odpowiedziałam.- Dziękuję, że spakowałaś moje rzeczy.- I poszłyśmy w kierunku wyjścia. Gdy kroczyłyśmy korytarzem, zostałam trącona przez kogoś tak mocno, że leżałam plackiem na podłodze. Mikoto pomogła mi się pozbierać.
- Patrz jak łazisz Idioto!!!- Wrzasnęłam, Okazało się, że było to znów Toga. Czy ten koleś nie da mi spokoju? Kiedy się odwrócił w moją i Mikoto stronę, zobaczyłam na jego twarzy znowu ten uśmiech pełen drwiny.
- Oj, nie zauważyłem ciebie, pomidorze. Wybacz. I tylko nie płacz.- Zadrwił i pobiegł w kierunku wyjścia. Uchiha pomogła mi pozbierać moje rzeczy. Postanowiłam nie puścić mu tego płazem. Puściłam się biegiem by dogonić mojego wroga.
- Kushina, poczekaj. Co ty zamierzasz zrobić?- Zatrzymałam się i odwróciłam się do Mikoto.
- Chodź zobaczyć jak największy kretyn w Akademii dostaje ode mnie łomot.- I wznowiłam bieg. Dopadłam go przed Akademią. zatrzymałam się i moja prawa ręka wystrzeliła, pokazując tego tępaka palcem.- Jeszcze z tobą nie skończyłam kretynie.- Postanowiłam, że najpierw zmieszam go z błotem.- Nie dość, że jesteś tępy to jeszcze nie masz za grosz kultury.- Oj, chyba trafiłam w czuły punkt bo Toga się odwrócił się do mnie przodem.
- Mówiłaś coś do mnie, Pomidorze?
- Tak, mówiłam, że zaraz ten pomidor zrobi z ciebie papkę. Rozumiesz? Czy mam powtórzyć?
- Chyba nie chcesz się z nim bić, Kushina.- Teraz do rozmowy wtrąciła się Mikoto.
- A czemu nie. - Odpowiedziałam.- Chyba, że nasz kolega boi się mnie i tego, że przegra ze mną.- powiedziałam z drwiną. - A poza tym mała rozgrzewka mi nie zaszkodzi.
- Radzę ci, żebyś posłuchała się swojej koleżanki Uchiha.- Powiedział się Toga.- Nie chcę później słuchać, że połamałaś sobie paznokcie.
- hahaha bardzo śmieszne. W takim razie wyzywam ciebie na pojedynek.- Odpowiedziałam- No chyba, że się boisz mnie.- Wiedziałam, że muszę nadepnąć na jego dumę i ego. Zauważyłam, że wszyscy obecni przed Akademią przysłuchują się naszej rozmowie. - Tu i teraz. Co ty na to?
- Dobra. Ale nie miej do mnie później pretensji jeśli przegrasz.- Powiedział Toga.
- Nie martw się mną.- Odgryzłam mu się.
Stanęliśmy na przeciw siebie. Wiedziałam, że nie mogę przegrać. Ustaliliśmy, że będziemy używać tylko Taijutsu. Tak więc ruszyliśmy na siebie. Zrobiłam zręczny unik i zablokowałam cios, który zadał Toga. Skorzystałam z tego, że ma zablokowaną jedną rękę, ładnie okręciłam go wokół jego osi, tak jak uczył mnie Uzuskage, Chwyciłam trzymaną rękę Togi w okolicach łokcia, kopniakiem w brzuch i po podkoszeniu nóg Toga znajdował się na ziemi. Wykręciłam zgrabnie rękę , którą trzymałam cały czas. Musiałam przyznać, że jest on bardzo powolny. Bo nie zablokował ani jednego mojego ciosu.
- Nawet żółw byłby szybszy od ciebie. - zadrwiłam.- poddajesz się?- i mocniej wykręciłam mu rękę.
- Ok Ok, poddaję się.- Ha wygrałam. Puściłam biednego Togę i podbiegłam do Mikoto i razem skakałyśmy z wygranej. Dzięki czemu dzień miałam bardzo udany. Nie dość, że Toga nie może mnie już nazwać " Pomidorem" to ma mi dać już spokój. Postanowiłam z Mikoto uczcić jakoś tą wygraną. I wpadłyśmy na pomysł, że zrobimy sobie piknik w naszym ulubionym miejscu. Tak więc "pomidor" rozgniótł chłopaka i sam nie został rozgniecony.
**********************************************************************************
Oto nowy rozdział. Przepraszam z góry, że tak późno dodaje rozdział ale miałam małe problemy na uczelni. Proszę także o wybaczenie moich błędów gramatycznych i stylistycznych. Mam nadzieje, że ten rozdział wam się spodoba. Czekam na komentarze. Kushina_chan
PS. Wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I o to chodzi! Yeah! Z pomidorami się nie zadziera, bo oddadzą(^_^)/.
OdpowiedzUsuńPozdrówka,
A.S.
Bosko, Bosko, Genialnie ^o^!
OdpowiedzUsuńJesteś świetna, mam nadzieję że niedługo będzie nowy rozdział ^w^
Pozdrawiam ;*
Kiyoe-san
super blog niemogę się oderwać od niego poprostu boski oby tak dalej .Magdalena33
OdpowiedzUsuń